poniedziałek, 1 lutego 2016

Objazdówka po lotniskach





Zmiana poniedziałkowego lotu sprawiła, że mogłyśmy się porządnie wyspać, pójść na prawdziwe włoskie śniadanie i bez pośpiechu udać się na lotnisko w Pizie. Wybrałyśmy się na pobliski plac w celu spożycia ostatniego europejskiego posiłku. Wystrój lokalu nie do końca pasował do atmosfery śniadaniowej.





Po śniadaniu wróciłyśmy do naszego hotelu Astor przy via Manzoni (całkiem przyzwoity), wzięłyśmy bagaże i poszłyśmy na przystanek w celu zdobycia autobusu na lotnisko. Podróżujemy oczywiście w trybie camelpersons.



Po dotarciu na lotnisko nastąpiła chwila próby - czy nasz lot jest faktycznie przesunięty tak jak pokazał system. Na szczęście tak. Ustawiłyśmy się do check-inu za gromadą panów zmierzających (co wynikało z opisu obklejonych taśmami klejącymi walizek) do Bangladeszu. Każdy miał przynajmniej 2 walizki i chyba za bardzo je naładowali, bo przed kontuarem pani odprawiającej zaczęli je otwierać i wyciągać rożne rzeczy - np. litrowy słoik nutelli obklejony przy zakrętce taśmą klejącą, 2 pudełka z lalkami barbie, 2 pudełka smartfonów, 2 słoiki marmolady lub dżemu również obklejone przy zakrętce, cerata, 2 słoiki nieznanej zawartości - coś co wyglądało jak karma dla ptaków. I dużo, dużo innych różności. Dzięki tej atrakcji stałyśmy do odprawy z 30 minut. Potem już poszło gładko. Teraz siedzimy sobie w airbusie turkisha do Istambułu. Tam czeka nas wesołe 8h kiblowania. Lot nam mija bardzo przyjemnie - dobry pokarm i wciągająca książka. Razem z nami leci jakaś drużyna koszykarska kobiet. Może w Istambule są jakieś zawody, czy coś. Niektóre naprawdę robią robotę - są tak wysokie, że prawie szurają głowami po suficie ;).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz