Ostatni etap podróży to Dubaj. Dzięki niezwykłej uprzejmości mojego kolegi z roku, który cały czwartek woził nas po "must see" Dubaju, zobaczyłyśmy całkiem sporo. Temperatura na tak zwanym dworzu koszmarna - milion stopni. Dało się wytrzymać maksymalnie 10 minut i trzeba było uciekać do klimatyzacji. Zaczęliśmy od wielkiego centrum handlowego z równie wielkim akwarium. Następnie Burji
Khalifa (ten najwyższy), potem przejazd pod Burji Al Arab (hotel-żagiel). Stamtąd objazdówka po wyspie palmie. Wieczorem poszliśmy na browara (mimo że nie miałyśmy licencji alkoholika) do Mariny i dołączyła do nas jeszcze moja koleżanka z tego samego roku. Niezwykłe spotkanie absolwentów ZIPu w centrum Dubaju. Marcina i Klaudię serdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za prawdziwie polską gościnność :).
Teraz siedzimy już na lotnisku w Warszawie, zaraz odlot do domu. Ostatni. Posumowując: 3 tygodnie podróży, 12 lotów, Sri Lanka, Malezja, Indonezja, Singapur, Dubaj odwiedzone, wspaniałe wrażenia, nowe przeżycia, doskonałe widoki. Żegnamy się i pozdrawiamy. Do następnego razu. M i A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz