Co jakiś czas dostaję zapytania
co warto zobaczyć we Lwowie, gdzie pójść, co robić. Skoro to wspaniałe miasto
cieszy się takim zainteresowaniem, to pomyślałam, że warto zrobić własny, wyjątkowo
subiektywny, przewodnik po Lwowie. W sumie moim założeniem było żeby na tym
blogu opisywać tylko wyjazdy dalsze, ale reguły są po to żeby je czasem łamać.
Do Lwowa po raz pierwszy
pojechałam w 2012, potem w 2015 i w 2016. Zawsze nieco większą ekipą, co
sprawia, że wyjazdy te są jeszcze lepsze i śmieszniejsze. Podczas tych wypadów wykształciła się pewna lista miejscówek, które za każdym razem odwiedzam i do
których mam swego rodzaju sentyment. Złotą zasadą jest też zwiedzanie Lwowa z przymrużeniem oka i na większym lub mniejszym rauszu ;). Jechaliśmy zawsze nocnym pociągiem do Lwowa - 2 razy bezpośrednim i raz jadącym do granicy, którą przekraczało się pieszo. Powrót zawsze autobusem i zawsze sobie obiecywałam, że już nigdy więcej (2-4 h na granicy i takie tam).
Dwa z trzech razy zatrzymywaliśmy się w kultowym Hotelu George. Jest to najstarszy i najbardziej znany hotel we Lwowie, na przeciwko którego znajduje się pomnik Mickiewicza. Część pokoi jest w stylu "Ludwik XVI", ale to idealnie pasuje do klimatu wycieczki do Lwowa.
Stałe punkty programu:
Dom mojego dziadka przy ul. Kościuszki
Stare
kasyno – obecnie dom naukowca
Uniwersytet
Pomnik
Iwana Franki
Cerkiew
Św. Jura
Produkti
224 + ławka w parku
Politechnika
Rynek:
Katedra Dominikańska
Czarna kamienica
Bardzo też polecam "Wycieczkę po dachach" z przewodnikiem. Żeby ją zorganizować należy udać się do Rynku i wejść do kamienicy położonej na przeciwko trębacza i kolejki turystycznej, którą się jeździ i zwiedza (to też przetestowaliśmy na lekkim rauszu). Poniżej foty z balkonu z tego "biura podróży" i kilka z samej wycieczki. Bardzo wielu ciekawostek można się na takim spacerze po dachach dowiedzieć.
Warto zwiedzić operę i rzucić okiem na figurę znajdującą na środku - wiąże się z nią ciekawa ciążowa anegdota.
Kontynuując:
Pomnik Profesorów Lwowskich
Kilka minut od hotelu George znajduje się kawiarnia Szkocka (budynek Atlas Deluxe), w której przed wojną spotykali się wybitni matematycy lwowscy. Tam właśnie powstała sławna księga szkocka. Przy tej okazji polecam doskonałą książkę "Genialni. Lwowska szkoła matematyczna" Mariusza Urbanka. Jest świetnie napisana i rewelacyjnie przedstawia historię m.in. Stefana Banacha, Stanisława Ulama, Hugo Steinhausa.
Po przeczytaniu tej książki oglądanie Pomnika zamordowanych profesorów lwowskich na Wzgórzach Wuleckich jest sporym przeżyciem. Jest on położony dobry kawałek od centrum.
Natomiast zaraz obok Szkockiej, jest taka śmieszna restauracja, w której spotkaliśmy Mikołaja Kopernika.
Dobrze zjeść można na przykład w restauracji Kumpel (ul. Volodymyra Vynnychenka 6).
Tradycją jest też odwiedzenie Baczewskiego przy ul. Szewskiej - jest tam restauracja i sklep z niezliczoną ilością nalewek. A obok jest kawiarnia, w której raczymy się sztrudlem i szampanem :).
Zawsze też wpadamy do budki z pierogami i browarem, która od zawsze (od 2012) jest w jakimś remoncie - to jest zaraz przy Rynku (pl. Pidkowy).
W 2015 i 2016 odwiedziliśmy lwowską Chinkalnię przy ul. Ivana Fedorova.
2015 - zdjęcie z Panią kucharką
2016 - zdjęcie z Panią kucharką ze zdjęciem Pani kucharki z 2015 ;)
Zaraz obok jest Pomnik Nikifora Krynickiego we Lwowie przy pl. Muzealnym.
W Rynku jest zasada, że do każdej toalety w restauracji, czy barze można wejść i bez opłat skorzystać. Najbardziej znany jest z tego Pan Edzio.
Na tyłach opery - za przystankiem tramwajowym przy ul. Teatralnej jest największy folklor jaki do jakiego udało nam się dotrzeć – jak to nazwaliśmy „Restauracja z
gołębiem”. Jest to obskurna miejscówka otoczona siatką przeciw gołębiom (które mają ją sobie za nic). W środku podają piwo i czeburieki za grosze, a miejscowi przychodzą tam sobie posiedzieć i pogadać najczęściej z własnym prowiantem i wódeczką (w szczególności częstym obrazkiem jest spotkanie 5-6 podstarzałych babć, które sobie tam plotkują i się rozweselają - taki wieczór panieński tylko dla emerytek).
Zaraz za Restauracją z gołębiem jest oldschoolowy targ jak u nas był kiedyś na pl. Grunwaldzkim. Jest na nim m.in. piekarnia z dobrymi gruzińskimi bułami. Z kolei idąc do Restauracji z gołębiem od z Rynku mija się taki plac z pamiątkami i starymi rupieciami.
Można też udać się na przechadzkę na Wysoki Zamek, z którego widok jest następujący:
To be continued and updated 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz