Ostatnim punktem naszej podróży był Bangkok. Dotarliśmy tam z Kog Chang wynajętym mini vanem. Dla czterech osób to rozwiązanie w sumie luksusowe. Mnóstwo miejsca i transport jest od drzwi - do drzwi. Kierowca odebrał nas z hotelu na Koh Chang, wjechaliśmy na prom i dopłynęliśmy do Trat (razem zajęło to ok. 2h). Z Trat, do którego dobija prom, do Bangkoku jedzie się 5-6h. Wyjechaliśmy o 13, a przed 21 byliśmy już w Bangkoku. Cały transport kosztował 5500 batów.
Standardowe atrakcje Bangkoku w stylu Grand Palace, Wat Arun, Odpoczywający Budda (Wat Pho), itp. mieliśmy już zaliczone podczas poprzednich wojaży, więc tym razem postanowiliśmy odwiedzić nieco inne zakątki miasta.
Pojechaliśmy m.in. do MBK shopping center - z naszego rozeznania wynika, że to najlepsze miejsce na zrobienie zakupów i zaopatrzenie się w suweniry. Są tam setki stoisk po prostu ze wszystkim. Aż oczy bolą i w głowie się kręci od ilości tego wszystkiego.
Zaliczyliśmy też ponownie obowiązkowy rejs po klongach (bilet od osoby 200 batów) oraz odwiedziliśmy Khaosan Road.
Wszystkim smakoszom polecamy w szczególności Korea Town - to taka mini Korea w sercu Bangkoku. Można tam spróbować różnych pyszności. Jest to bardzo dobry sposób na odświeżenie smaków po zjadanych codziennie tajskich specjałach. Odwiedziliśmy to miejsce żeby połączyć przyjemne z pożytecznym i zdobyć trochę nowych inspiracji do naszego Chingu. Czuliśmy się tu naprawdę jak w Seulu.
Udało się nam dokonać degustacji następujących smakołyków:
Udało się nam dokonać degustacji następujących smakołyków:
Soju na lepszy apetyt
Omlet po koreańsku
Informacyjnie - taryfa z hotelu w centrum (okolice Khaosan) na lotnisko kosztuje niezmiennie 500 batów i zajmuje równo godzinę. Bardzo polecamy wszystkim hotel Tara Place - super lokalizacja, ładnie i czysto, cena bardzo rozsądna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz