sobota, 28 kwietnia 2018

Majówka w Kapsztadzie



Dzisiaj rozpoczęłyśmy nasz wywczas majówkowy. Nie spieszyłyśmy się ze wstawaniem, co zostało chyba nagrodzone pięknym słońcem. Poniżej fotos z dachu naszego hotelu o poranku (tzn. przed 10).


Z wstępnego rekonesansu jaki poczyniłyśmy wynika, że najdoskonalszym środkiem transportu dla początkujących wycieczkowiczów jest autobus hop on hop off jeżdżący po czerwonym, po niebieskim, po żółtym i po najlepszym - fioletowym.
Bilet za cały dzień kosztuje 200, a za dwa dni 300 randów. Czerwona trasa jedzie przez centrum, pod Górę Stołową, potem wokół Kapsztadu, niebieska w połowie się pokrywa z czerwoną, ale w centrum odbija i wywozi w tereny winnic - wtedy trzeba przesiąść się na fioletową. Żółta jeździ po centrum.

My zaliczyłyśmy całą żółtą, niebieską i fioletową x 2, i w większości czerwoną. 














W ramach degustacji doskonałego, południowo-afrykańskiego wina, udałyśmy się jak dotąd do dwóch winnic: Groot Constantia oraz Eagles' Nest.
Naszym faworytem jest ta pierwsza. Dla głodnych polecamy w szczególności dostępne w tamtejszej restauracji typowe danie południowo-afrykańskie - bobotie.










W drugiej, w Eagles' Nest do zakąszania są różne deski serów/ szynek lub remiksów.










Dzisiaj chciałyśmy się porządnie wyspać w końcu, więc opuściłyśmy nasz apartament niezbyt o poranku. Udałyśmy się hop onem - hop offem niebieską linią do przesiadki z fioletową, a później fioletową właśnie szlakiem winnic. Jednocześnie na profilu Table Mountain Aerial Cableway sprawdzałyśmy, czy kolejka na jeden z nowych siedmiu cudów natury, czyli Górę Stołową, jeździ, czy nie jeździ. Kiedy właśnie degustowałyśmy kolejnego merlota lub też shiraza, w okolicach godziny 14  okazało się, że wiatr zelżał i jest otwarte. Przerwałyśmy zatem nasz doskonały sobotni piknik i udałyśmy się na autobus. Pojechałyśmy fioletowym, a potem niebieskim aż do przystanku nr 8. Tam wysiadłyśmy i zamówiłyśmy ubera. Uberem pod Table Mountain i do kolejki. Czekałyśmy w kolejce prawie półtorej godziny (bilety kupiłyśmy przez neta - za osobę 277 randów). O 18 byłyśmy na szczycie. 












Zrobiłyśmy szybki spacer plus kilka fot i stanęłyśmy do kolejki żeby zjechać. Ostatni zjazd jest o 19:30. Wsiadłyśmy w ubera i pojechałyśmy do hotelu. Na kolejne dni mamy zaplanowane super atrakcje i nie możemy się doczekać ;). Na razie można stwierdzić, że Kapsztad jest naprawdę przepiękny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz